Widoczne na zdjęciu drzwi to jedyna ruchoma pozostałość przedwojennego wyposażenia naszego kościoła. To także świadek jego zniszczenia w marcu 1945 roku. Dziś opowiemy ich historię.
Drzwi są dziełem dawnych rzemieślników. Zostały zbudowane bardzo solidnie: wnętrze z grubych desek (może z drewna dębowego), a dodatkowo zostały obite żelazną blachą.
Drzwi znajdują się we wschodniej klatce schodowej wieży kościoła. Bezpośrednio za nimi znajduje się wejście na wieżę. W historycznych czasach Kościoła Wniebowstąpienia (do 1945 r.) broniły wejścia na wieżę przed nieproszonymi gośćmi, a musimy tutaj podkreślić, że klatki schodowe były wówczas miejscami ruchliwymi – prowadziły na empory. Każdego dnia kilkudziesięciu wiernych zajmowało w nich miejsca na nabożeństwa i Msze święte. Dziś wschodnią klatką schodową wspina się już tylko nasza organistka.
Drzwi były solidne, jak sądzimy, również i z innego powodu – stanowiły izolację akustyczną i cieplną przed dźwiękiem i zimnem dochodzącym z wnętrza wieży.
Gdy przyszedł marzec 1945 roku, nasz kościół spłonął, a wraz z nim i drzwi. Ich wnętrze zostało zwęglone. Blacha poczerniała, rozgrzana do czerwoności.
Za drzwiami rozegrał się ostatni dramat historii Kościoła Wniebowstąpienia, gdy zawaliła się wieża, a jej szczątki wraz z dzwonami runęły do wnętrza. Jęk spadających dzwonów był zapewne dla tych nielicznych, którzy to usłyszeli, symbolicznym końcem dawnego Neufahrwasser.
Mimo to drzwi przetrwały, a dzięki swojej solidności służą nam do dziś.